Nazywam się Józef Ślazyk, choć często używam również dwóch moich dodatkowych imion czyli Kazimierz Maria, co w całości daje nam J.K.M. Ślazyk.
Urodziłem się 18 września 1960 roku w Słopnicach w Beskidzie Wyspowym pomiędzy Limanową i Tymbarkiem pod szczytami Łopienia i Mogielicy. Jestem ostatnim z dziewięcioro rodzeństwa, których nas poczęła nasza mamusia Petronela z domu Ślazyk, mój tata Marcin też Ślazyk odszedł jak miałem zaledwie 6 miesięcy. Był wielkim artystą /murarz, stolarz, muzyk z zamiłowania i talentu, no i oczywiście rolnik, były Partyzant i strażak słowem „złota rączka”, wszystko potrafił i umiał zrobić / …
Mama Petronela zatem miała przepiękny głos i często w domu rodzinnym pod Dziołkiem nam śpiewała różne pieśni i pieśniczki religijne i nie tylko, pobożną była kobietą i często się z nami modliła, a kościół, religia zawsze były na pierwszym miejscu …
Kiedy mnie ochrzczono nadano mi dwa imiona na chrzcie świętym Józef Kazimierz przed święceniami kapłańskimi przyjąłem imię Maria razem z moimi kolegami z kursu, każdy z nas nosi imię Maria, a było nas święconych 16 w Lądzie nad Wartą w 1987 roku w maju, 26 na dzień Matki...
Do szkoły Podstawowej uczęszczałem w Słopnicach do 1 komunii świętej, a potem wujek Władysław zabrał mnie do Krakowa, gdzie ukończyłem szkołę Podstawową numer 28 w Podgórzu, na ulicy Bolesława Limanowskiego … Po ukończeniu szkoły Podstawowej wujek Władysław posłał mnie na Mazowsze do Czerwińska nad Wisłą, gdzie mieszkałem w internacie dla chłopców dojeżdżając wraz z kolegami do Liceum.
Ogólnokształcącego w Wyszogrodzie im.Jana Śniadeckiego, gdzie zdałem też egzamin Maturalny i jestem absolwentem tegoż Liceum … Po zdaniu egzaminu dojrzałośći tak się wtedy nazywało Maturę, poszedłem do Nowicjatu Salezjanów w Czerwińsku nad Wisłą na rok czasu w latach 70 – tych zeszłego stulecia, chociaż biłem się wtedy z myślami i chciałem pójść do szkoły Wokalno – aktorskiej wydział rozrywkowy w Katowicach, ale tak się nie stało czego do dziś nie żałuję …
Po Nowicjacie w Czerwińsku studiowałem Filozofię w Kutnie – Wożniakowie , po ukończonej Filozofii wysłano mnie na tak zwaną „Asystencję”, praktykę duszpasterską do Suwałk, gdzie przez rok byłem /organistą , katechetą i pomocnikiem proboszcza / przynieść, wynieść, pozamiatać/ i pomagałem też w budowie nowego kościoła na tak zwanej Północy w Suwałkach …
Po rocznej praktyce posłano mnie na studia teologiczne do Lądu nad Wartą w Wielkopolsce, gdzie przez 4 lata trzeba było się uczyć teologii, egzaminy zdawać i pracować też w gospodarstwie /to były czasy/ chociaż zawsze pociągał mnie bardziej sport czy teatr niż studiowanie, dlatego też byłem trójkowym studentem... Wtedy też pisałem melodie do wierszy Herberta czy Stachury i lubiłem śpiewać zakazane wtedy piosenki … tra la la … Po święceniach kapłańskich trafiłem do pracy na parafii do Płocka na Stanisławówkę jako wikary, katecheta, spowiednik, prowadzący „Oazę”, scholę, zespół młodzieżowy i teatr Amatorski w tak zwanym „Starym kościele”, którego dziś już nie ma. Bywałem też w tamtych latach 80 – tych w Jarocinie na tak zwanym „Rokowisku” w grupie Ewangelizacyjnej, dla młodzieży zagubionej. Prowadziłem też w Płocku tak zwane „wieczory modlitewne” dla zbuntowanej młodzieży z miasta Płocka i okolic / punki, skiny, sataniści, metalowcy, hipisi, i tym podobni / …
Na koniec studiów teologii napisałem pracę magisterską z Teologii Moralnej, której nie zdążyłem obronić, ale za to w marcu 2007 zostałem magistrem na wydziale nauk historyczno - społecznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie …
Po ponad dwuletniej pracy w Płocku, przez rok byłem kapelanem sióstr Salezjanek w Międzylesiu pod Warszawą i przygotowywałem się na wyjazd na misje do Brazylii,
gdzie wyjechałem w 1990 roku. Pracując tam przez 6 lat do 1996 roku, przez 4 lata byłem pomocnikiem w szkole zawodowej, prowadziłem Oratorium i ligę Futbolu salonowego, byłem też kapelanem Kolonii Polskiej w Sao Paolo i okolicach. Przez dwa lata byłem proboszczem parafii Santa Luzia na peryferiach miasta, gdzie trzeba było też pracować na tak zwanych „Favelach” Sao Paulo, ogromnej aglomeracjii miejskiej, w której żyło bardzo dużo ubogich i zagubionych ludzi. Prowadziłem też przy parafii, która liczyła wtedy 120 tysięcy ludzi tak zwany „przytułek” dla 300 dzieci sierot z ubogich, bardzo ubogich rodzin …
W lipcu 1996 roku powróciłem do Polski, a potem pojechałem do Niemiec na kurs języka Niemieckiego. Jest to jedyny język, który zdobyłem z Dyplomem uniwersyteckim. Innych języków, życie i kontakt z ludzmi mnie nauczyły, a dziś potrafię się posługiwać takimi językami jak: włoski , niemiecki , portugalski , rosyjski , a daję sobie też radę z językiem hiszpańskim, francuskim czy angielskim … Dzisiaj świat jest mały, nie tak jak dawniej za „komuny” i dzięki Bogu żeśmy ją przeżyli …wtedy miałem też pseudonim „ksiądz Kuba” … bo nie jeden raz szukali Ślazyka Józefa ubecy … stąd tak zwane pseudo „Kuba” …
W lipcu 1997 roku trafiłem do Włoch środkowych niedaleko Rzymu w góry i tu jestem od 15 lat proboszczem, pracuję z tutejszymi góralami w górach Cicolano, gdzie do dziś żyją tak zwani „Zbójnicy” … to szlachetni ale i twardzi ludzie … tu też tworzę i piszę wiersze, zapiski, pieśni i pieśniczki …
Na tej stronie dowiecie się więcej o mojej osobie zapraszam !!!
Na you tube pod nazwą Relyfolk są też moje koncerty w kraju nad Wisłą. Polecam Relyfolk to nazwa zespołu i nowego stylu w muzyce współczesnej, wymyślonej przeze mnie i moich kompanów z zespołu … Kazka Gajowego /basisty/ Piotra Smagura /gitarzysty/ i Fadiego Faracha /pianisty/ co ze mną grają i śpiewają !!!
Tra la la !!! alleluja !!! niech słowo i muza idą w świat !!!
Jeszcze jedno imię mi przybyło od stycznia 2013 roku po chrzcie w rzece Jordan w ziemi Jezusa „Benjamin” bom ostatni najmłodszy z dziewięciorga rodzeństwa …
Leofreni środkowa Italia góry Cicolano 12.III.2013
don Giuseppe J.K.M. „Benjamin” Ślazyk /misjonarz,bard i poeta/