REKTORZY

 

Wielu ich miałem kiedy studiowałem

Chociaż do studiów mało wagi przydawałem

Dzięki jednemu z nich jestem tym kim jestem

Może on tego nie wie

Ale ja pamiętam

Jak wczoraj to było

To nic że lat nam przybyło

Gdyby go wtedy nie było

Nie było by i mnie

W takim właśnie powołaniu czy fachu …

Bo on mi skórę wtedy uratował

Głowy wtedy w piach nie schował

I moje powołanie i fach uratował …

 

Kapłaństwo to takie szlachetne powołanie

A szlachectwo zobowiązuje

Fach poety …  dlatego to piszę bo poeta pamięta …

 

Inny Rektor ... którego pamiętam

Odfrunął w niebiosa „srebrnym ptakiem” znad Wisły

A szkoda …  bo łzy do dzisiaj jeszcze nie wyschły ...

Pewnie taka była wola nieba

A z nią się zawsze zgadzać trzeba …

 

Zaśpiewam ci Rektorze bo prosiłeś

O „srebrnym ptaku”znad Wisły co mi się przyśnił przedwczoraj

Nawet go widziałem we śnie jak szybował

I wciąż nie mogę pojąć tego ...

Dlaczego??? runął na ziemię ...

I dlaczego??? ... zabrał ze sobą …  „kwiaty Rzeczypospolitej” ...

 

I mojego ulubionego Rektora ...

Do dziś ...  pachnie ... rumiankiem w moim domu w górach Lazio

Kiedy dzwoniłeś do mnie „Enrico” to :

Jeszcze mocniej ten zapach poczułem …

moim Rektorom z UKSW w Warszawie  były student

 

 

don Giuseppe Ślazyk /misjonarz bard i poeta/

góry Cicolano środkowa Italia 11.V.13.