SETTANTA ANNI
Jeszcze nie mam 70 lat sporo mi brakuje
Ale uczenie się historii nie było na „dwóję” ...
Bo tej uczyła mnie moja świętej pamięci mama Petronela
Co nigdy nie była sama ...
Bo jam najmłodszy „Benjamin” z dziewięcioro rodzeństwa byłem przy niej
Często mi opowiadała i przemadlała opowieści z historii …
Że we dworze w Słopnicach po Powstaniu Warszawskim
Szpital Polowy z bratem Władysławem prowadziła
I że żydowskie dzieci do życia przywróciła
Co na „tyfus” chorowały
Dziwna i straszna to musiała być choroba ???
70 lat Powstania we Warszawie
1970 rocznica w Gdańsku
I „chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni „ …
Wczoraj i przedwczoraj milicja albo policja użyła broni
Holokaust nasz i wasz ...
Jeden większy drugi mniejszy
Wyrok sprawiedliwy i niesprawiedliwy ...
To nic... bo wszyscy jesteśmy braćmi Jednego Boga
Ale i to nic nie zmienia
Straszna trwoga …
Noc głęboka zagląda do okien …
Mojego domu w górach w środkowej Italii …
Pewnie jesteśmy na tej samej fali
Pewnie te same ptaki pod niebem szybują
Jak latawce ...
Pewnie te same wiatry wieją ze wschodu i zachodu słońca
Pewnie te same tęsknoty się odzywają
I ta sama siostra „żałoba” płacze
I ta sama „pamięć” co nie pozwala zapomnieć
Krzywd wyrządzonych …
Łzy nie tak łatwo wysychają
I wciąż płyną jak rzeka
Rany też nie łatwo się goją
Czasu potrzeba
Bo ten goi rany …
don Giuseppe „benjamin” Ślazyk 19.IV.13. Godz. 01.00.