LIPIEC2010
Toscania piękna i bogata podobna do Beskidu Wyspowego gdzie się urodziłem
Tylko że tu rosną cyprysy oliwki i winogrona
A tam brzozy jabłka śliwki i czereśnie i jeszcze porzeczki i agrest
Proboszcz Mirek z Długoszyna a to że tu byłem to Janusza Ewy i familii „Bisteków” wina
Bella Italia i Polonia Bella jeszcze biedna ale dumna „Wielka Pani”…
Na Mazowsze zabłądziłem do Błonia gdzie w stajni u Zosi i Staska „stworzenia cyrkowe”
Śmiały się gadały jak w „Noc Betlejemską” bo gości witali co je podziwiali
„Gruby” przy ognisku kawały nam gadał organista rzeźbił co nie co na strunie i Piotr „kolorowy nos” co sztukę rozumie…
Jeszcze dziewczyny bez wianków przed laty je plotły głosem dołączyły do „barda poety”
Pan Bartosik czytał wiersze rymowanki przez które „anioły” potraciły wianki
A bard w kapeluszu tak jak dawniej śpiewał stare i nowe swoje kawałki
Koleżanki z „Socho” bo blisko też przyjechały i z Warszawy z Leoncina i Wyszogrodu jeszcze by mi młodość mą przypomnieć sprzed laty i jak się hulało za czasów taty
Sokołów Podlaski jak zawsze gościnny proboszcz Stanisław i Dyrektor Dario
Monika i Krzysztof wraz z małą Oleńką i adepci do kapłaństwa pełni nadziei
Też słuchali moich pieśni a potem na wschód jechać trzeba było
Stanie na granicy i nic nie ubyło bo jeszcze za progiem ludzi sprawdzać trzeba
I jeszcze daleko stąd do „Raju i Nieba”…
Brest piękne i nowoczesne miasto rzeką podzielone i ludzie co nie wiedzą o wolności i w którą stronę…
Potem droga do „Bożej Matuchny” pola i łąki obsiane i zadbane a na nich dużo bydła widać
Ubożuchne wioski i strzechy domów i zagród eternitem pokryte
W miasteczkach kościół i cerkiew nie wadzą się ze sobą bo wiedzą że do Boga jedną drogą
Vilnius piękne miasto miniaturka Krakowa i Ostrobramska ubożuchna Królowa
I jeszcze kościół z oryginalnym obrazem Miłosiernego od Faustyny…
W Wyszogrodzie u Jędrka i Wiesi do rana żeśmy gwarzyli no i młodość naszą żeśmy odświeżyli Kazek Ewa Mila Janusz Józef i Anna jeszcze „Gruby” i Małgosia i Stanisław z zoną …takich spotkań nam potrzeba więcej żeby nie zapomnieć to cośmy przeżyli
Jeszcze w Rajszewie jak zawsze przystanek u Piotra i Agnieszki Stefana i Małgosi i maestro Żbika by zatrzymać w kadrze to co nam umyka…
I znów na południe świata jechać trzeba żeby na chleb robić i cosik do chleba a po drodze ???
Częstochowa i matuchna nasza Jaworzno-Długoszyn i smaczne obiadki u Krysi i Tadka i kolacje u Ricco i Eli dalej Kraków Bielsko-Biała u siostry i szwagra Cieszyn Brno Wiedeń Graz Klagenfurt Tarvisio Udine Venezia Verona Milano i Gattinara przystanek u „Freda” piękna i bogata jest tu okolica u proboszcza Tadka też byliśmy i gości z Góry Kalwarii żeśmy tu spotkali po latach co nas ze słyszenia znali …
44 kapliczki Fredo mi pokazał z XV wieku piękne jakby żywe co mi przypomniały żem w teatrze grywał przed laty Piłata w „Męce Pańskiej” Czerwińsk Wozniaków Ląd i Płock jeszcze a potem dalej do Rzymu a po drodze Genova Livorno Carrara Grosseto i Civitavecchia i Rzym a stąd na północny wschód do mojego domu w górach powróciłem
Żal było odjeżdżać jak zawsze ale trzeba by zarobić też na rąbek nieba
Jeszcze na Uniwerku byłem z Kazkiem u Rektora w Warszawie
Enrico szlachetny i mądry człowiek mój były profesor
Cieszył się z odwiedzin i przeszłość wspominał
Sekretarki zwołał by nas posłuchały przy dźwiękach gitary jak dawniej przed laty
U mamy Kazka jeszcze żeśmy byli i siostry Maryni w Łukowie co córy już za mąż wydaje
Szwagier Mietek marzy o dobrych zięciach brat Tadek wdowiec na rowerze na cmentarz przyjechał na grób żony Barbary co sam rolę uprawia a ma jej trochę …
A tu u mnie w górach cisza i spokój jakby czas stanął w średniowiecznych klimatach
Takiej ciszy i spokoju nie kupisz za żadne pieniądze to nic że tęsknota ci doskwiera
Ale za to słońce często w okna twego domu zaziera masz prawie 50 lat i święty spokój i dużo czasu dla siebie Pana Boga i ludzi nareszcie …
Leofreni góry Lazio 07.08.2010
J.k.m. Ślazyk /don Giuseppe/