SPERANZA

 

Kiedyś miałem nadzieję na lepsze jutro

A ona po cichu przyszła po latach

Słońce inaczej świeci jak dawniej

I czarnych chmur jest co raz mniej

 

Mówią że nadzieja to ostatnia umiera

Racja i nie racja ona jest w nas

Historia nadzieją utkana jak pajęcza nić

I but co zdeptał nadzieję 

 

Mało czasu kiedyś miałem dziś mam go za dużo

Nadzieja w czasie zamkniona i nawet mama jest z tego zadowolona

Bo mama często z nadzieją chowała swe dzieci

Ogieniek z kominka nadzieją też świeci

 

Burze zawieruchy z nadzieją gadają

I fakty z przeszłości nie raz wspominają

Tak jak ptak co roku do gniazda powraca

I nadzieja z ptakiem okręgi zatacza

Po niebie nad głową

 

List nie dokończony na historii stronach

I ci co odeszli z nadzieją po cichu

I biedak drzemiący na ławce w parku

Pełnym nadziei

 

Dachy domów pod którymi nadzieja wciąż żyje

I ludzie w tych domach z nadzieją niewinną

Moja wina moja wina moja bardzo wielka wina

I nie myśl o tym że nadzieja ostatnia umiera

 

To nie prawda wczoraj usłyszałem u fryzjera

Ostrzyżone włosy broda znowu ci urosną

Trzeba mieć nadzieję po cichu…

 

 

Leofreni góry Lazio środkowa Italia 19.X.09